Dziś bez wielu słów.
Znacie to uczucie, gdy po udanych łowach zamykacie oczy i widzicie tylko grzyby…?
Na te sny o zamszowych łebkach mam dziś mały prezent dla tych, dla których ta zabawa w chowanego to jedna z największych przyjemności. Relacja z naszych ostatnich, bezkrwawych łowów w lesie pełnym jagód, mchu i szeptów, gdzie, z małymi wyjątkami, króluje on: podgrzybek. Jak dla mnie, zasługuje raczej na miano NADgrzybka.
***
Wszystkie zdjęcia: Lena | Do korzeni!
Kopiowanie i wykorzystywanie bez zgody autora zabronione. Zresztą, dlaczego ktokolwiek miałby je kopiować właściwie? Wystarczy sobie pójść do lasu. 😉
Maluszek na pierwszym zdjęciu to oczywiście nie podgrzybek, gdyby ktoś miał chęć mi to uprzejmie wytknąć.
4 komentarze
zabulinka
10 września 2018 at 16:03A u nas nic:((( nie ma sprawiedliwości….
Lena
15 września 2018 at 15:59Eee. Jest! Czasem rosną w jednym, czasem w innym miejscu. 🙂
marcelina
11 września 2018 at 03:18Takie leśne opowieści na zdjęciach bardzo lubię! Aż za samym lasem się stęskniłam 🙂
Lena
15 września 2018 at 15:59A więc wskazana wycieczka w trybie natychmiastowym 🙂