Jako rdzenna wieśniaczka wysiedlona przez życie do miasta, zabrałam się do lektury książki „Cisza i Spokój” z lekkim uśmiechem. Nie tylko dlatego, że Natalia Sosin-Krosnowska to dziennikarka o wyjątkowej erudycji, więc słusznie spodziewałam się uciechy z jej literackiego debiutu. „Czym mogą zaskoczyć ludzkie wyznania o przenosinach na wieś?” – zastanawiałam się raczej, nie widząc szczególnej filozofii w życiu, które znam od podszewki.
Na ostatniej stronie książki przyznałam, że być wiejskim autochtonem to jedno, a wyrwać rachityczne korzenie spomiędzy betonowych płyt i przesadzić je w dziką ziemię, na której niekoniecznie się przyjmą – to często heroizm. Heroizm lub (początkowa) naiwność – jak pokazują przedstawione przez Natalię historie ludzi, od których trudno się oderwać.

Cisza i spokój dla jednych okazują się być spełnionym marzeniem, dla innych – przekleństwem.
Parafrazując dosadne powiedzonko, być może darowanej książce nie powinno zaglądać się między strony. Zwłaszcza podarowanej przez samą autorkę mojemu mężowi w ramach wygranej w konkursie. Rozgrzeszam się z tego zuchwalstwa w imię tego, że jej zakup i tak był w planach, a trudno milczeć o czymś, co powinno trafić pod wiele (przyszłych) strzech czy dachów krytych gontem i łupkiem… Bo jednego jestem po jej lekturze pewna:
„Neozwieśniaczenie” bez przeczytania tej pozycji to jak wyprawa na ośmiotysięcznik bez porządnej aklimatyzacji w bazie.
Debiut Sosin-Krosnowskiej to nie tylko opowieści o perypetiach wielkomiejskich uchodźców z wyboru. Opowieści, dodajmy, na zmianę szalenie inspirujące lub mrożące krew w żyłach. To także wartościowe kompendium wiedzy dla tych, którym chodzi po głowie podobny pomysł, ale nie wsparty fundamentem planu i gotowością na nieprzewidziane.

Wydawnictwo Czarna Owca postarało się o przyjemną dla oka oprawę graficzną
Co bardzo cieszy, prowadząca program „Daleko od Miasta” nie poszła po linii najmnieszego oporu, tworząc zwyczajny zbiór opowieści o ludziach poznanych w trakcie lat jego realizacji. Otrzymujemy tu o wiele więcej.
Historie tych, którzy dopięli swego i zapuścili korzenie w wiejskiej ziemi po jej uprzednim wykarczowaniu/ odgruzowaniu/ pokochaniu (z pewnym ciekawym wyjątkiem), poprzeplatane są bardzo praktycznymi wskazówkami dotyczącymi kwestii, które mnie – tej urodzonej szczęśliwie po drugiej stronie płotu – nigdy dotąd nie zajmowały. Znajdziemy tu więc ważkie punkty do rozpatrzenia, jeśli myślimy o kupnie działki, starego domu, założeniu agroturystyki, hodowli zwierząt i produkcji żywności, uprawie roślin, stworzeniu permakultury czy spróbowaniu swych sił w rzemiośle. Autorka zadbała nie tylko o wyczerpującą listę instytucji, urzędów, ośrodków i ciekawych linków, które mogą pomóc w urzeczywistnieniu tych planów, ale zwraca też uwagę na kwestie logistyczne, o których w pierwszym odruchu niewiele osób myśli – jak sąsiedzi czy np. potencjalne towarzystwo dla potencjalnych dzieci. Cennymi radami (okupionymi potem, łzami i latami doświadczeń) dzielą się też sami bohaterowie książki.
Dopiero zebranie tych koniecznych do rozważenia punktów w jednym miejscu uzmysławia, jak wymagającym przedsięwzięciem są przenosiny życia w miejsce, gdzie króluje cisza i spokój.

Historie niektórych bohaterów książki są niewiarygodnie motywujące
Aby jednak nie rozpłynąć się całkiem w zachwytach, wspomnę i o drobiazgu, który dla mnie osobiście był w książce rzeczą być może nie do końca konieczną – a mianowicie o „wstawce” o ziołach. Zerknęłam na półkę uginającą się od ksiąg o nich i pomyślałam, że taki miniprzewodnik wewnątrz książki i tak nie wyczerpie tematu, a dość brutalnie odrywa od fascynującej treści. Nie potrzebuję powtórek z ulubionych książek autorstwa Simony czy Łuczaja; potrzebuję świeżych, celnych spostrzeżeń Natalii i poznanych przez nią, fascynujących ludzi! Dlatego w miejsce takiego przerywnika widziałabym chętniej np. zestawienie wad i zalet domów poniemieckich, pasywnych, murowanych, kanadyjskich czy z glinosłombeli. Jestem jednak spokojnie w stanie wyobrazić sobie, że będą czytelnicy, dla których takie ziołowe interludium będzie dodatkowym atutem książki o tym, co na wsi w końcu istotne.
Reasumując: są książki powstałe dla ozdoby, dla przyjemności i dla wiedzy. „Cisza i Spokój” to pozycja z rodzaju tych, do których będzie się wracać dla każdego z tych powodów. Wydawnictwo Czarna Owca postarało się o ładną oprawę graficzną, ale to tylko dodatek do soczystej i dającej do myślenia treści. Teraz naprawdę chce się zakrzyknąć: „Wsi spokojna, wsi wesoła, któż bez tej książki zrozumieć cię zdoła…?”.
„Cisza i spokój”, Natalia Sosin-Krosnowska
Gatunek: Poradnik
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok premiery: 2018
Brak komentarzy